LITANIA DO MATKI SŁOWA BOŻEGO - KOMENTARZ DO WEZWAŃ
W sercu
Tyś słowa Boże w sercu swoim zachowywała,
Tyś słowa Boże w sercu swoim rozważała,
Nieprzebrane bogactwo Słowa zgłębiająca.
- Matko Słowa, módl się za nami!
Ewangelista Łukasz w swojej Ewangelii Dzieciństwa Jezusa podaje ciekawy szczegół, odnoszący się do Najświętszej Maryi Panny. Otóż opis Bożego Narodzenia kończy on słowami: „Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19; tłum.: Biblia Tysiąclecia). Całą zaś Ewangelię Dzieciństwa św. Łukasz kończy również odniesieniem do Matki Najświętszej: „A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2,51). W naszych czasach serce jest przede wszystkim siedliskiem uczuć. Zarówno uczuć romantycznych, jak i uczuć wzniosłych. Natomiast organem odpowiadającym za procesy intelektualne, takie jak pamięć i myślenie, jest głowa. W języku biblijnym miejscem procesów intelektualnych, szczególnie tych najgłębszych, od których zależy życie i szczęście człowieka, jak zdobywanie mądrości, jest serce.
Co zatem Maryja zachowywała w swoim Sercu? Wprawny czytelnik już na pierwszy rzut oka może zauważyć, że w litanii jest mowa o tym, że były to „słowa Boże”, podczas gdy w Ewangelii mowa jest o „sprawach” i „wspomnieniach”. W tej różnicy nie ma nic niewłaściwego. Większość polskich tłumaczeń, rozpoczynając od dawnych (Biblia Wujka i Biblia Gdańska), a na nowych kończąc (Biblia Warszawsko-Praska, Biblia Wydawnictwa św. Pawła) mówią o „słowach”. Skąd taka różnica? Otóż w greckim oryginale znajduje się słowo „remata”. Oznacza ono mniej więcej tyle, co „słowa mówione”, „wypowiedzi”, ale również to, co my określamy jako „sprawy”, „wydarzenia”.
Jakie to były „sprawy”? Otóż, należy sobie uświadomić, że Najświętsza Maryja Panna nie poznawała Jezusa Chrystusa tak jak my – ze słów Pisma Świętego. Ona była bezpośrednią uczestniczką wszystkich tamtych wydarzeń. Nie miała zatem do czynienia z tekstem Biblii, ale samo Jej życie było „piszącą się Biblią”. Historia Zbawienia mówiła do Niej przez wydarzenia, słowa, osobiste przeżycia. I właśnie ten cały skarb wydarzeń, które miały miejsce, Maryja „zachowywała” i „rozważała” w swoim sercu. Nad tymi dwoma słowami warto nam się zatrzymać.
Słowo „zachowywać” odnosi się do chronienia w pamięci, ale również do przestrzegania, wypełniania zachowywanej treści. W greckim oryginale raczej nie mówi się przestrzeganiu, a raczej o zachowaniu przed utratą. Z własnego doświadczenia wiemy, że wiele z treści, które zostały nam przekazane z czasem utraciliśmy, choć były one bardzo ważne. Weźmy na przykład uczestników II Wojny Światowej. Ich pokolenie powoli odchodzi. Ich dzieciom udało się jeszcze coś usłyszeć, czegoś się dowiedzieć. Ale ile z tego usłyszą wnuki? Prawnuki? Prawdopodobnie tylko suchy fakt, że pradziadek był na wojnie i być może jakieś historyjki. Wydaje się, że Maryja „zachowywała” pamięć o swoim udziale w historii zbawienia, a następnie przekazała swoje świadectwo św. Łukaszowi.
To „zachowywanie” słowa jest pojęciem i postawą niezbędną, a nawet kluczową, w życiu chrześcijańskim. Św. Paweł w Liście do Rzymian mówi, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10,17). Jednak to, co się słyszy, powinno zostać „zachowane”, przechowane w pamięci. Bardzo obrazowo tę konieczność przekazuje nam Pan Jezus w przypowieści o siewcy: „Tymi na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni” (Łk 8,12). W tym momencie pozwolę sobie na małą dygresję. Mam wrażenie, że mało jest tekstów Pisma Świętego, które znamy na pamięć. Żyjemy w innej kulturze, niż starożytni. Codziennie odmawiamy Brewiarz, ale mało kto umie psalmy na pamięć. Św. Arnold Janssen wpajał swoim uczniom konieczność nauczenia się na pamięć najbardziej przydatnych cytatów z Pisma Świętego, żeby były one „pod ręką” podczas kazania, czy podczas duchowej konferencji.
Przykład Maryi pokazuje nam, że słowo powinno być zachowywane, czy też przechowywane, również dlatego, że w ten sposób staje się ono przedmiotem wewnętrznej pracy. O Matce Bożej nasz tekst mówi, że „rozważała słowo w swoim sercu”. Proces intelektualny, zawarty w określeniu „roz-ważać” przypomina dzielenie na porcje o określonej wadze. Greckie słowo „syn-ballo” przypomina raczej „ze-stawianie”, „stawianie obok siebie”. Matka Boża podejmowała wewnętrzną pracę polegającą na „zestawianiu”, porównywaniu informacji już posiadanych z informacjami nowymi. Nie mamy wglądu w tę wewnętrzną pracę Maryi. Ale była Ona pierwszym człowiekiem na ziemi, który wnikał w tajemnicę Chrystusa. Mogła Ona czerpać informacje zarówno z osobistego doświadczenia życia ze swoim synem – Jezusem, jak i sięgać do pism Starego Testamentu i żyć nieustannym zdziwieniem z uświadamiania sobie Kto znajduje się w Jej domu, Czyją matką ma szczęście być.
W ten sposób obcowanie ze słowem Bożym, zarówno z tym już spisanym, jak i z tym, w tworzeniu się którego uczestniczyła, prowadziło do coraz głębszego wnikania w tajemnicę Słowa Przedwiecznego i Wcielonego, czyli do zgłębiania Jego nieprzebranego bogactwa (Ef 3,8). Najprawdopodobniej już w dzieciństwie Jezusa Maryja mogła wypowiedzieć słowa, które autor Listu do Efezjan wypowie dopiero dziesięciolecia później: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie” (Ef 1,3).
Oby i nasze serca napełniały się tymi samymi treściami, co Niepokalane Serce Maryi i oddawały się ich rozważaniu.
Dariusz Pielak SVD